poniedziałek, 4 marca 2019

Ch. Watson "Pielęgniarki"

Christie Watson
Pielęgniarki

Sceny ze szpitalnego życia




Wydawnictwo: Marginesy
Tłumaczenie: Ewa Borówka
Data premiery: 13 luty 2019r.
Tytuł oryginalny: The Language of Kindness
Liczba stron: 315




Christie Watson przez 20 lat swojego życia, pracowała jako dyplomowana pielęgniarka dziecięca. Większość czasu spędziła na dziecięcych oddziałach intensywnej opieki medycznej, gdzie zobaczyła wystarczająco wiele. 
Choć teraz pełni funkcję specjalistki medycyny ratunkowej i zajęła się szkoleniem personelu medycznego, a także pracą kliniczną, to wydała książkę dotyczącą jej wcześniejszej profesji.
W tej niepozornej książce przedstawia nam część szpitalnego życia, ukazując jego sekrety. Z punktu widzenia pielęgniarek, a czasem również lekarzy, których napotykała na szpitalnym korytarzu. Przedstawia choroby, wydarzenia oraz oddziały, które były nieodłącznym elementem jej każdego dnia. Porody. Pediatria. Neonatologia. Geriatria - w której ukazuje nam życie starszych pacjentów, zapełniających szpitalne łóżka. Nie pomija żadnych szczegółów. Ciężki poród? Dziecko z wadą genetyczną? Przygotowywanie zwłok do wydania rodzinie? Nie ma chyba żadnego elementu ze szpitalnego życia, który by się tutaj nie pojawił.
"Na całym brzuchu ma blizny po przypalaniu papierosem. Choć staram się ją uspokoić, jak tylko mogę, bezustannie cierpi. Całymi godzinami głaszczę ją po główce i usiłuję jej zamienić pieluchę, ale stawy biodrowe ma tak usztywnione, a nóżki tak do siebie dociśnięte, że to prawie niemożliwe. Gdy krzyczy, szlocham nad nią i próbuję sobie nie wyobrażać, co ją spotkało. Co jej zrobili rodzice. Media przyzwyczaiły nas do myśli, że trzeba się bać nieznajomych. Że krzywdzą i wykorzystują dzieci. Moja praca pokazuje coś innego: to rodziny wykorzystują dzieci, rodziny je zabijają. Rodzice. Osoby, które z nimi zostają. Krewni. Ludzie, którym powinniśmy najbardziej ufać.
Człowiek jest zdolny do takiej dobroci. I takiego okrucieństwa. Pielęgniarka musi się wykazywać empatią, nie oceniać pochopnie, wczuć się w sytuację sprawców. Ale przemoc wobec dzieci napawa mnie grozą. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła ocenić kogoś surowiej niż rodziców Katie. Spędzam z nimi wiele godzin i staram się skupiać na oddychaniu. Próbuję im patrzeć w oczy i nie oceniać za to, co zrobili."
Literatura faktu, tak jak reportaż, nie należy do łatwych pozycji. Człowiek zagłębia się w każdą kolejną stronę, wczytuje w kolejne zdania. Rozpoznaje litery, składa je w słowa. Słowa, które w odpowiedniej kombinacji potrafią wywołać dreszcze, gęsią skórkę, łzy w oczach, niekiedy szok. To nie jest fantastyka, gdzie autor ma pełne pole do popisu w wyimaginowanym przez siebie świecie. Świecie, który nie istnieje. Świecie, który jedynie możemy sobie wyobrazić. Możemy stworzyć w postaci gry, filmu, makiety. Ale nigdy umieszczone tam zdarzenia, nie wbiją się w naszą psychikę. Gdy mamy świadomość, że gdzieś takie rzeczy dzieją się naprawdę, zupełnie inaczej odbiera się lekturę. Tak jak w przypadku realnych zapisków z pracy Christie. 
Nieprzypadkowo nawiązałam tu do słów. Choć książka ma zaledwie trzysta parę stron, to możemy zapoznać się nie tylko z emocjami, ale również nazwami chorób, lekarstwami. Bo czymże byłaby publikacja o zawodzie medycznym, bez terminologii charakterystycznej dla tego zawodu? Pomimo tego, nie ma problemu ze zrozumieniem czegokolwiek, bo wszystko jest klarownie objaśnione. Wystarczy tylko w skupieniu, strona po stronie poznawać całą historię danego pacjenta. 
Bo właśnie najwięcej mamy tu o pacjentach. Owszem, znalazło się miejsce na odczucia autorki, jej życie. Ale nie zabrakło obszernej części poświęconej konkretnym przypadkom. I tak o to, dowiadujemy się, że chłopiec po przeszczepie wierzy, że pokochał smak lodów truskawkowych, bo właśnie one należały do ulubionego przysmaku jego dawcy.
"Rak, podobnie jak ciąża, jest niewidzialny, dopóki nie przydarzy się nam albo naszym bliskim, a wtedy nagle widzimy go wszędzie. Zauważamy na siłowni kobietę, która nie biegnie po bieżni, tylko idzie. Na głowie ma zawiązaną chustkę. Widzimy puste miejsce w szkolnej ławce, a zapłakani nauczyciele szepczą coś między sobą. Rak jest jak pyłek kwiatowy w wiosennym powietrzu. Wszyscy go wdychamy, ale tylko wiatr decyduje, gdzie osiada."
Należy przyznać, że jest to dobra, nieco drastyczna książka. Bo opis porodu, podczas którego dziecko urodziło się z mózgiem poza czaszką, nie należy do łatwych. Ale czy rzeczywiście należy unikać prawdy, żyć dalej w błogiej nieświadomości?
Życie bywa brutalne. Bezlitośnie wyciska z nas wszystkie soki, mnie niczym kartkę papieru, przesuwa jak wiatr liście, które na jesień zapełniają chodniki. Z lekkością. Bez zapowiedzi, uprzedzenia. Tak po prostu jest, tak się dzieje. I wbrew pozorom, choroby - lżejsze i cięższe, wymagające hospitalizacji pacjenta, przytrafiają się nam bardzo często. Prawdopodobnie będą coraz częstsze. Według statystyk, w samej Wielkiej Brytanii, co 2 minuty jakiś człowiek dowiaduje się o tym, że ma raka. A co będzie z nami dalej? Za kilka lat? Wtedy, gdy najmniej będziemy spodziewać się niespodziewanego?
"Śmierć nie zawsze jest najgorsza. Długowieczność i doświadczenie okrucieństwa starości to straszliwy los, który czeka wielu z nas. Wszyscy albo zachorujemy i umrzemy, albo się zestarzejemy. Możemy mieć tylko nadzieję, że ci, którym przyjdzie się nami opiekować, będą życzliwymi, empatycznymi altruistami."
"Pielęgniarki", to dobra lektura, choć na pewno nie lekka. Bywają w niej momenty przyjemne, pełne radości. Ale też takie, które zeszklą człowiekowi oczy. Bo - przynajmniej ja- nie jestem w stanie przejść obojętnie wobec jakiegokolwiek cierpienia - nawet tego opisanego na kartkach papieru.
Autorka, uświadamia jak niezbędny jest dla nas zawód pielęgniarek. Wykonywana przez nie praca, jest często niedoceniania przez społeczeństwo, władzę, pacjentów. Co rusz słyszymy o kolejnych protestach, w których domagają się zwiększenia swojej płacy. Niektórych może to oburzyć. Jednak, czy praca, najczęściej w ciężkich warunkach psychicznych, kiedy czas staje się najważniejszy, a czasem i ogromnym wysiłku fizycznym, nie jest warta wszystkiego?
Christie Watson przedstawia nam pielęgniarki, w ich naturalnym środowisku. Ukazuje, jak ważna jest ich praca, dla zdrowia psychicznego i fizycznego pacjenta. Przedstawia, jak istotne jest ich odpowiednie zachowanie, okazywana empatia, w której bardzo często ukrywają przemęczenie, brak snu, kilkanaście godzin na nogach, w stresie. Niejednokrotnie bez chwili wytchnienia. Wbrew zasadom higieny pracy. Tylko po to, by ratować ludzkie życie.
Zdecydowanie warto przeczytać. I na nowo spojrzeć na wykonywaną przez wielu ludzi na świecie niełatwą profesję.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Marginesy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz