czwartek, 15 czerwca 2017

V. Nabokov "Lolita"

Lolita
Vladimir Nabokov





Kolekcja Gazety Wyborczej
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Liczba stron: 315
Cena sugerowana: -








Lolita - najgłośniejsza powieść Nabokova, jednego z najwybitniejszych pisarzy XX wieku, jest opisem seksualnej obsesji czterdziestoletniego mężczyzny na punkcie dwunastoletniej dziewczynki Dolores. Powieść przetłumaczono na kilkadziesiąt języków, wydano ją w atmosferze kontrowersji i protestów, a autora pomawiano o pornografię i pedofilię.

Na tą pozycję natknęłam się przypadkowo. Zaczęłam (niestety) od filmu (wersja z 1997r), aby później sięgnąć po książkę. Przyznam, że całkiem niedawno miałam ochotę na tematykę ze skłonnościami kazirodztwa, pedofilii - z czystej ciekawości. Z jakim odczuciem zakończyłam swoją przygodę z literacką wersją "Lolity"?
"Lolito, światłości mojego życia, ogniu moich lędźwi. Grzechu mój, moja duszo. Lo-li-to: koniuszek języka robi trzy kroki po podniebieniu, przy trzecim stuka w zęby. Lo. Li. To. 
Na imię miała Lo, po prostu Lo, z samego rana, i metr czterdzieści siedem w jednej skarpetce. W spodniach była Lolą. W szkole - Dolly. W rubrykach - Dolores. Lecz w moich ramionach zawsze była Lolitą."
Cytat, który widzicie powyżej, to pierwsze zdania tej jakże niepozornej książeczki. Zdecydowany, mocny wstęp. Czyli jeden z nielicznych momentów, który naprawdę mógłby znaleźć się w tak bardzo rozsławionej powieści. W końcu, po takich słowach myślimy sobie "wow, rzeczywiście to będzie coś niezłego" i przeżywamy ogromny zawód. Dlaczego?
"Czeka mnie to obrzydliwe zadanie: opis wyraźnego upadku moralnego Lolity. Choć jej udział w zapałach, które wzniecała, nigdy nie był zbyt wielki, to jednak czysty merkantylizm też nie wysuwał się na pierwszy plan. Ale ja byłem słaby, byłem niemądry, moja nimfięca uczenniczka miała mnie w saku. W miarę jak gasło człowieczeństwo między nami, namiętność, tkliwość i udręka tylko się nasilały; a ona zaczęła to wykorzystywać."
Poza wspomnianymi już wcześniej przeze mnie nielicznymi momentami, pozostała część "Lolity" ciągnęła się nieubłaganie. Nudziłam się, nie mogłam znaleźć punktu zaczepienia, który porwałby mnie w głębie historii Humberta, który przez cały ten czas wydawał mi się zagubiony, całkowicie oddany rozpieszczonej dziewczynce.  Doskonale zdawała sobie sprawę z sytuacji w jakiej aktualnie się znajdowała, perfidnie wykorzystując zatraconego w niej mężczyznę.

Nie jestem w stanie zrozumieć fenomenu tej książki. Ot, zwykła historia, która oczywiście mogła się zdarzyć. Nie wiem, czy mam skrzywione postrzeganie świata, ale nie doszukuję się tu żadnego przestępstwa ze strony głównego bohatera i naszego narratora. Dlaczego? Owszem, mamy szaleńczo zakochanego i płonącego pożądaniem w kierunku Lo mężczyznę. Ale czy w tej historii to on jest tym złym? W moim odczuciu - bynajmniej. W końcu, nie byłoby tej całej historii, gdyby Dolores od razu zwróciła się do kogoś o pomoc - mogła to przecież zrobić. Najwidoczniej tego nie chciała.

Co się stanie po przybyciu Humberta do domu matki Dolores? Ile będzie w stanie poświęcić, aby pozostać jak najbliżej Lolity?  Do jakich czynów się posunie, aby mieć małą tylko dla siebie? Jak zakończy się ich historia? Dlaczego Humbert przedstawiając nam swoją historię stoi przed sądem?
"On złamał mi serce. Ty złamałaś mi tylko życie."
Wykreślcie to, co przeczytaliście wcześniej. Wymażcie z pamięci. Zróbcie jak z niepotrzebną kartką papieru. Zgniećcie i wyrzućcie. Zaczynamy od nowa.

Podtrzymuję wcześniej napisane przeze mnie słowa. Nigdy nie zrozumiem fenomenu "Lolity". Koniec, kropka, ewentualnie średnik. Możecie mnie za to nie wiem, nawet znienawidzić, o! Owszem, gdyby spojrzeć na to tylko i wyłącznie jak na szaleńczą miłość, to jest to piękna historia. Pod tym względem owszem. Ale nie jest to nic nadzwyczajnego. Codziennie ktoś się w kimś zakochuje, cierpi z powodu nie do końca odwzajemnionej/bezgranicznej miłości. Dlaczego w takim razie mielibyśmy pochylić nisko głowy nad książeczką rosyjskiego pisarza?

Możliwe, że po morał. Może dla samego spróbowania zrozumienia sytuacji czterdziestoletniego faceta. Owszem, jest wiele powodów. Ale trzeba znaleźć ten własny.
"Wkrótce potem jechałem w mżawce dogorywającego dnia, a wycieraczki chodziły na pełnych obrotach, ale były bezradne wobec moich łez."
Zmyślona przez Nabokova historia, która oczywiście mogła się gdzieś na świecie wydarzyć, ani mnie chłodzi, ani grzeje. Jest dla mnie całkowicie obojętna. Jeśli już szukacie tematyki zbliżonej do "Lolity", to polecam wam "Kochając pana Danielsa" (o miłości nauczyciela i uczennicy).
Jedyne, co ma nam nadzwyczajnego do przekazania Nabokov, to ogromna ilość uczuć, wyrzeczeń, poświęceń między tą dwójką. Ponadto, może wzbogacić Wasze zasoby słownikowe, odtworzyć serca na nieznane (może dla niektórych z Was) uczucia i ewentualnie nauczyć, jak brutalne bywa życie. 

Podsumowując. Nie jestem jednoznacznie na tak, nie jestem też na nie. Ta historia jest mi całkowicie obojętna. Może jest to wina tego, że najpierw oglądałam film, a dopiero później sięgnęłam po książkę. Nie wiem, prawdopodobnie już nigdy się nie dowiem. Jednak, gdybym miała wybrać, to film zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. Może kiedyś zmienię zdanie.

3 komentarze:

  1. Miałam już kilka podejść do tej książki - jak do tej pory nieudanych, ale być może w końcu kiedyś nadejdzie ten czas, w którym ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę nad przeczytaniem "Lolity" bardzo ciekawi mnie ta książka i przecież to jest klasyk, a ja z klasykami jakoś wcześniej nie miałam szczęścia się spotkać.
    Jestem przekonana, że gdy tylko znajdę gdzieś tę książkę (np. w bibliotece) to ją przeczytam.

    Pozdrawiam cieplutko i ściskam :*
    M.
    martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja i tak przeczytam, bo wiem, że na słowo nikomu nie uwierzę i sama muszę sprawdzić xd

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń