piątek, 26 lutego 2016

Ulubieńcy miesiąca - LUTY

Jak już pewnie każdy z was zdążył się zorientować, luty powolutku chyli się ku końcowi. No, może nie tak powoli. W końcu we wtorek powitamy, kolejny miesiąc, następne 31 dni zajęć bądź pracy. Wróćmy jednakże do tematu. 
Jest to pierwszy post z serii ulubieńcy na blogu. Od razu mówię, że zdjęcia wykonywałam telefonem, dlatego jakość może niektórych z was nie zadowalać. Dzisiaj, przedstawię wam 3 pozycje. Zapraszam :)

3. Szminki Golden Rose Velvet Matte 
Cena: 11,90 zł (za sztukę)


"Matowa pomadka do ust Velvet Matte tworzy na ustach aksamitne wykończenie. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że pomadka długo utrzymuje się na ustach. Idealnie się rozprowadza, a dzięki zawartości składników nawilżających oraz wit. E dodatkowo odżywia i nawilża usta. Paleta zawiera bogatą paletę odcieni od klasycznej czerwienie po odcienie nude."


Pierwsza z nich, w kolorze przybrudzonej czerwieni (numer 22) wypadła lepiej z tego duetu. Początkowo, był problem z jej nakładaniem, ze względu na specyficzny kształt. Na szczęście pędzelek do ust, bardzo dobrze poradził sobie z powierzonym mu zadaniem. Co do pigmentacji - jest w porządku. Pomadka (z uwzględnieniem picia, jedzenia itd.) wytrzymuje około 4 godzin. 


Co do drugiej, niestety ale początkowo nie byłam zachwycona. Zawsze chciałam mieć czarną pomadkę (wiadomo, metal musi straszyć). Była to jedna jedyna, jaką udało mi się znaleźć, także powiedziałam sobie samej, że nie powinnam wybrzydzać. Odcień 33 (taki numer przypisał jej Golden Rose) ze względu na swój bardzo ciemny kolor, szybko się ściera. Polecam nakładanie dwóch warstw. Niestety, ale w przeciwieństwie do swojej koleżanki w wiśniowym odcieniu, wytrzymuje ona zaledwie 2,5 godziny, nie uwzględniając picia i jedzenia.


 Nie do końca jest tak, jak zapewnia producent. Ponieważ, nie zachwycają one super mocną pigmentacją, to uważam, że zasługują na miano moich ulubieńców. Jak na tak niską cenę (nie oszukujmy się, są szminki dużo droższe, a mimo wszystko gorsze) spełniają one większość z rzeczy, których od nich oczekuję. 


2. Olej kokosowy 
Cena: 17,99 zł
 

Akurat ja wybrałam olej typowo kosmetyczny. Oczywiście jest też wersja, która może być używana również w kuchni. To już kwestia, naszego indywidualnego wyboru. 
Jeśli jeszcze nie znacie tego magicznego produktu, idźcie do najbliższej drogerii i poszukajcie. 
Osobiście, mogę go polecić jako naturalną regenerację dla zniszczonych włosów. Wystarczy na około 30 minut przed kąpielą, nałożyć odrobinę na końcówki. W moim wypadku musi być tego troszkę więcej, ponieważ moja grzywa sięga już za żebra. Później normalnie pod prysznicem czy w wannie, spłukujemy go. Efekt będzie widoczny dopiero po 2-4 użyciach. Pamiętajcie, żeby nie przesadzać co do częstotliwości nakładania. Wystarczy raz w tygodniu. Częstsze stosowanie, może doprowadzić do obciążenia włosów i ich szybszego przetłuszczenia. Warto poczytać o nim troszkę więcej, ponieważ naprawdę jego właściwości jest tak wiele, że nadawałoby się to na osobny post. Może kiedyś napiszę. Zobaczymy. 


1. Pantene Pro-V, Większa Objętość, lekka odżywka w piance
Cena: ok. 15 zł 


"Lekka Odżywka W Piance Pod Prysznic Większa Objętość do włosów cienkich, pozbawionych objętości. Lekka odżywka w piance Pantene Pro-V zapewnia delikatnym, cienkim włosom wszystkie niezbędne składniki odżywcze, bez efektu obciążenia. Twoje włosy staną się łatwe do rozczesania, widocznie zdrowe i pełne objętości. Formuła Lekkiej Odżywki W Piance Pantene Pro-V: Ta lekka odzywka o konsystencji pianki wchłania się głęboko w strukturę włosa i gruntownie go nawilża od środka – nie pozostawiając na zewnątrz niepożądanych osadów obciążających delikatne, cienkie włosy."

Zdecydowanie, najlepsze odkrycie ubiegłego miesiąca. Wszystko co napisał producent, jest zgodne z prawdą. Zawsze miałam problemy z rozczesaniem swoich włosów, pogłębiły się one jeszcze bardziej, odkąd zdecydowałam się zostawić je dłuższe. Jednak struktura moich włosów sprawia, że męczę się nawet gdy rozczesuję je na mokro, nie mówiąc już o tym co się dzieje, gdy zagapię się i zdążą wyschnąć... wtedy nadawałyby się tylko do ścięcia. Po kilku nieudanych próbach znalezienia idealnej odżywki udało się. O to i ona. Po nałożeniu na włosy, mija zaledwie kilkadziesiąt sekund, kiedy całkowicie znika ona z ich powierzchni. Wchłania się do wewnątrz. Pozostawia przyjemną miękkość, nie obciąża włosów. Co dla mnie najważniejsze, nie mam już tak dużych kłopotów z rozczesywaniem! Wysuszone, są dalej przyjemne w dotyku. Czy jest jeszcze coś o czym warto wspomnieć? Byłabym zapomniała. Kocham jego zapach. Jest naprawdę cudowny. 

2 komentarze:

  1. Zaciekawiły mnie te pomadki. Chętnie bym je kupiła. No i ta odżywka też wydaje się warta zakupu. Muszę się za nią rozejrzeć.

    Pozdrawiam, Wygadana nastolatka

    OdpowiedzUsuń
  2. Czarny matt.. dosyć odważnie - i prawidłowo ;)

    OdpowiedzUsuń